Wiem, że Ty też masz królową
Nigdy nie znałam bólu
Jakim jest myśl,
Że ja nią być nie mogę
Nasze bajki różnią się
Lecz serce jedno jest...
- Nie powinno Cię tu być. - miałam wrażenie jakby mój szept rozniósł się echem po malutkiej zakrystii, w której zamknęłam się przed resztą świata. - To, co robimy jest chore.
- Lara, ja doskonale wiem, że to szaleństwo. Próbowałem to w sobie zdusić. Udawałem, że nic do Ciebie czuję, ale..
- Nie ma żadnego "ale". - bardzo dużo kosztowało mnie samo jedynie patrzenie w jego kierunku. Myśl o tym, że za kilkanaście minut stracę go bezpowrotnie doprowadzała mnie na skraj wytrzymałości.
Nigdy nie pomyślałabym,
Że mnie spotka miłość,
Którą kochać chcę
Tego, któremu zabroniona ja i on mi też.
- Jeszcze możemy to zakończyć. Mój samochód stoi przed bramą. Wystarczy, że powiesz tak. - jego dotyk sprawiał, że drżałam. Kochałam go jak nigdy nikogo. Byłam gotowa na wszystko byle tylko budzić się obok niego każdego ranka.
- Nie. - czułam się podle, ale wiedziałam, że nasza bajka nie będzie miała szczęśliwego zakończenia. W sumie nie powinna mieć nawet prologu, a jednak... - Jestem w ciąży. - kiedy na mnie spojrzał, miałam wrażenie jakbym czytała w jego myślach. - Muszę wyjść za niego za mąż. To dziecko - położyłam dłoń na brzuchu - ma prawo wychowywać się w pełnej rodzinie.
- Przecież wspólnie też możemy ją stworzyć. Nie ma dla mnie znaczenia czy to maleństwo jest moje czy jego. Zrozum wreszcie, że...
- Lara wszyscy już czekają. Rodzice się niecierpliwią. - mój brat nie zdawał sobie sprawy z tego co działo się za drzwiami.
- Już idę. - strzepałam z sukni nieistniejące drobinki kurzu i odwróciłam się w stronę drzwi. - To koniec. Przepraszam. - chciałam po raz ostatni przytulić się do niego, poczuć smak jego ust. Wiedziałam, że to błąd, ale gotowa byłam ponieść wszystkie konsekwencje. - Przepraszam. - powtórzyłam szeptem i przekręciłam klucz w zamku. Wzięłam głęboki oddech i pewnym siebie krokiem podeszłam do gości zgromadzonych przed Kościołem.
- Ślicznie wyglądasz kochanie. - mój tata wyglądał na szczęśliwego. Mama wręcz szalała z radości. Tylko mój brat przyglądał mi się w milczeniu. - Gotowa? - sztuczny uśmiech, który zagościł na mojej twarzy miał im wszystkim udowodnić, że oto spełniają się wszystkie moje marzenia, a przynajmniej to najważniejsze.
Mój stróż widział to inaczej
Ułożył piękną bajkę,
W której już księciu jestem przeznaczona
Ale Ty nie jesteś nim
To nie jesteś Ty...
W milczeniu przyjmowałam komplementy. Nie czułam się ani odrobinę wyjątkowo. W głębi serca wiedziałam, że właśnie popełniam największy błąd swojego życia. Próbowałam myśleć o maleńkiej fasolce, która bezpiecznie rosła pod moim sercem.
- Już czas Lara. - odebrałam od Łucji wiązankę, którą moja przyjaciółka przywiozła kilka minut temu z kwiaciarni. Z trudem powstrzymywałam łzy, które dla większości były oznaką mojego wzruszenia. W końcu nie co dzień wychodzi się za mąż. - Kochanie dobrze się czujesz? - Lucy nie wiedziała ani o moim romansie, ani o dziecku. Owszem byłyśmy przyjaciółkami, ale jednocześnie była siostrą mojego przyszłego męża.
- Tak. Chodźmy już, bo jeszcze się rozmyśli. - spojrzałam na mężczyzn stojących przy ołtarzu. O ironio... Kochałam ich obu - każdego na swój sposób. Ta historia mogłaby mieć inne zakończenie, ale ja Lara Bednorz jestem tchórzem. Jestem nim od ponad ośmiu miesięcy. Jestem tchórzem od dnia, w którym po raz pierwszy poddałam się własnym pragnieniom. I teraz przyszło mi za zapłacić.
...
- Ogłaszam Was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą. - teraz nie było już odwrotu.